Po tygodniu w
Konstancji czas na Szwajcarię, kierunek Biel. 9 lat temu poznałam tutaj
wspaniałych ludzi. Salome jest jedną z nich. Radości co nie miara. Jedna rzecz
nie dawała nam jednak spokoju.
W stronę światła |
W Niemczech naprawiliśmy busa, przynajmniej tak nam się
wydawało, „hałasy” nie ustąpiły. Po
wizycie w specjalistycznym warsztacie zapewniono nas że wszystko w porządku ,„te
typy tak mają” usłyszeliśmy. Ja uwierzyłam, z Michałem nie tak łatwo. Po raz kolejny potrzebowaliśmy
pomocy w postaci garażu gdzie spokojnie
można rozgrzebać wnętrzności naszej maszyny.
Po kilku nieskutecznych telefonach znalazł się Christoph,
którego reakcja była bardziej niż zaskakująca. Usłyszawszy przez telefon naszą historię, zaproponował
by tego samego dnia odstawić busa do
jego warsztatu, zaoferował mechaników, naprawę i wszelkie części na jego koszt. Niewiarygodne? Nam też zaparło dech.
Salome podczas rozmowy z Christophem
|
Wspomnainy warsztat okazał się nie jakimś małym warsztacikiem, ale ogromną halą z kilkoma boksami gdzie nasz
busik wygląda jak mały żuczek.
Po wstępnej analizie wręczono nam kluczyli do auta
zastępczego i poinformowano że się skontaktują.
Duży warsztat, duże busy
|
Christoph, którego
nie widzieliśmy jeszcze na oczy zadzownił po kilku dniach by poinformować że
sprawa jest poważniejsza niż myśleliśmy, mechanizm różnicowy i zębatka w
skrzyni biegów. Ha ! Ale spokojnie, wszystko naprawią, części już zamówione.
Nie mogliśmy uwierzyć w to co mówił, wszystko było
sprawdzane, wymieniane, naprawiane, a tu taki psikus.
Zaskoczeni, ale szczęśliwi i wdzięczni Bogu za obrót spraw,
oddaliśmy się w cudowny czas cieszenia się każdym dniem, spędzania czasu ze
znajomymi, jedzeniu, spacerach, leżeniu na trawie i wierzeniu że wszystko
będzie dobrze.
Nad Aare…
|
Diego, Noemi, Salome, Gianni, dzieciaki…
|
Emilio, ostatni raz widziałam go tuż po wyjściu z brzucha
mamy
|
Pchli targ w Bern |
Zaoferowaliśmy Christophowi
pomoc, jeśli w czymkolwiek by jej potrzebował. Trafione w dziesiątkę. Właśnie
kończą z żoną remont nowego domu, muszą się wkrótce przeprowadzić, więc jeśli
mielibyśmy chwilkę to z wielką radością
przyjmie naszą pomoc. Co za pytanie, oczywiście że pomożemy. Co więcej, żebyśmy
nie musieli dojeżdżać zbyt daleko do jego domu i by umilić nam i tak miłe życie
wręczono nam kluczyki do domku z ogródkiem, położonym dwie minuty spacerem od
malowniczego jeziora w Murten. Ciężko nam w to wszystko uwierzyć, ale dzieje się.
Christoph i jego żona okazali się bardzo pokornymi, pomocnymi i dobrymi ludźmi
o wielkich sercach.
Nasz tymczasowy domek
|
Wieczorne spacery nad jeziorem
|
A w dzień skaczemy po
drabinach pomagając Christophowi
|
Dobrze że nasz plan podróży, oprócz dotarcia do czarnego lądu
nie miał planu. Dobrze móc się zatrzymać, cieszyć byciem z ludźmi, pomagać, przyjmować
,dawać. Zostaniemy tutaj może tydzień , może dwa. Pomożemy tyle ile będzie
trzeba, poczekamy na naszego busa,
ruszymy dalej, zachowamy wspomnienia i kolejną lekcję dobroci.
Pozdrawiamy i do usłyszenia wkrótce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz