Godzina 15, leżymy przed busem, nad nami moskitiera, słychać
tylko świerszcze i muchy. Nie ruszymy się stąd przynajmniej do 17:30.
40stopniowy upał w cieniu nie pozwala funkcjonować. Poczekamy aż wrócą siły i
energia. Naszym bezpośrednim sąsiadem jest kogut, który zagubił się w czasie i
pieje w przedziwnych porach nocy oraz Siku, osiołek, którego nie nazwał żaden z
naszych rodaków, a o polskim znaczeniu jego imienia właścicielki dowiedziały
się dopiero od nas. Siku to kochane stworzonko, które nigdy nie kopie, boi się
ciemności, a na widok arbuza aż ślini z radości. Ma chude nóżki i okrągły
brzuszek. Jego sielskie życie składa się z przeżuwania, wydalania i
spacerowania. Każdego dnia wędruje ze swoją uroczą opiekunką na inny teren,
przynajmniej raz dziennie zmieniając jego położenie. Wszystko po to by
osiołkowi umilić życie i uchronić przed nudą. Pokochałam go od pierwszego
wejrzenia.
W kuchni, położonej nieco wyżej niż zdezorientowany kogut,
Siku i my, pokładają się cztery urocze sierściuchy, malutkie i szczuplutkie
kociaki, które w odróżnieniu od polskich futrzaków nie mają tendencji do tycia.
Dopiero pod wieczór, po całodziennym drzemaniu ruszają na łowy przechadzając
się koło naszego obozowiska. Obok nich radośnie biegają Goofy i Tally, psiakom
najwidoczniej upał nie doskwiera, ale
solidarnie ze wszystkimi czas sjesty spędzają w cieniu.
Około 18stej powrócimy do budowy ekologicznego domku,
zadaszenia przed słońcem. Konstrukcja z
bambusa, eukaliptusa, krzaków i gliny zmieszanej ze słomą.
Mount of Oak, to 5 hektarowa farma oddalona o kilka
kilometrów od innej cywilizacji Povoa de Atalaia. Prowadzona przez dwie cudowne
kobiety Barbarę i Emmę. Znaleźliśmy się tutaj dwa tygodnie temu przy okazji
wymiany przedniego fotela pasażera. Dwuosobowa, nieregulowana kanapa została
wymieniona na wygodne siedzenie kierowcy. Właściciel „szrotu” początkowo nie
chciał zjechać z ceny, ale moja nauka „negocjacji” nie poszła na marne,
uhandlowaliśmy połowę proponowanej kwoty i dorzuciliśmy kanapę, której i tak
musieliśmy się pozbyć. Patrząc na naszą radość z nowego nabytku właściciel
polał kieliszeczek najlepszego Porto, jakiego w sklepie się nie kupi i uścisnął
nasze dłonie na znak dobrej transakcji, mniej opłacalnej dla niego o czym
doskonale wiedział. Dzięki temu zyskaliśmy swobodne przejście z kabiny do
„sypialni”, pozbyliśmy się bólu pleców,
powiększyliśmy przestrzeń na łóżku dzięki regulacji fotela i przy okazji, będąc
zaledwie 100 km od farmy wstąpiliśmy do Mount of Oak. Słyszałam o niej od kilku
znajomych z Polski i zagranicy, nie mniej jednak nie znałam jej właścicieli.
Emmy
nigdy nie widziałam, a Barbarę zaledwie raz, przy okazji działań około
Freakstockowych (festiwal Freakstock w Niemczech) jakieś 9 lat temu. Miała być
chwila, minęły dwa tygodnie. Pomagamy i obserwujemy jak budować z tego co ma
się w zasięgu ręki. Jak najlepiej używać wszystkiego co daje nam ziemia. Jak
prowadzić farmę w bardzo przemyślany, ekologiczny sposób, gdzie wszystko ma
znaczenie i przez właściwe używanie dobry wpływ na otoczenie.
Coś poza farmą? Tak i to dużo, aż ciężko uwierzyć że to
tylko dwa tygodnie. Castelo Novo, historyczne miasteczko niedaleko farmy. To
tutaj spędziliśmy dwa weekendy po których zna już nas pewnie połowa
mieszkańców. Podczas pierwszego wylądowaliśmy na małym rock „festiwalu”. Pisząc
mały nie przesadzam, naprawdę taki był. Mniejsza o muzykę…To tam poznaliśmy
mieszkańców a w tym Seniora Antonio z małżonką i wielu innych których imion nie
pamiętam, ale pamiętam ich gościnność i szczodrość, która powtórzyła się jeszcze
kilkakrotnie. Kolejna sobota to festiwal z muzyką klasyczną, antyczną, przy
okazji którego zostaliśmy zaproszeni na wspólne jedzenie upieczonego świniaka. Maleńki festiwal, może 150 - 200 uczestników. Muzyka
rozbrzmiewała z kościółka, ze starych antycznych murów miasta, z czyjegoś
ogródka, z placyku lub skwerku. Smyczki, bębny, klarnety, trąbki, klawisze i
flety. Atmosfera niczym rodzinna. Babcie
o lasce, młodzi, starsi, dzieci. Siadali na murku, na trawie razem z muzykami
grającymi wcześniej, nie było podziałów. Mała widownia, wielka muzyka.
Podczas festiwalu zaparkowaliśmy na farmie niedawno
poznanych Holendrów, w połowie Francuzów, którzy od kilku lat mieszkają w
Portugali, z psem i dwoma kotami. Paul i Martine, muzycy z całą armią ciekawych
instrumentów o różnym brzmieniu. Dzięki nim poznałam tajniki wymiany skór,
strojenia, konserwacji i gry na moim ulubionym instrumencie djembe. A na
zakończenie zostaliśmy królikami doświadczalnymi na których Paul przećwiczył
swój nowy warsztat bębniarski.
Senior
Achilles, mieszkaniec Lizbony spędzający przynajmniej kilka dni w miesiącu w
Mount of Oak, starym domu z widokiem na góry i małe wioseczki. Człowiek o
nieprzeciętnej gościnności, który podczas spotkania kilkoro znajomych, raczył
nas swoimi specjałami z morwy, własnymi likierami i nalewkami, regionalnymi
serami i innymi portugalskimi dobrami. Podobnie jak z Senior Antonio i mieszkańcami Castelo Novo, uczymy się że kłopoty z komunikacją nie
muszą być przeszkodą w spędzaniu wspólnie czasu, nie trzeba wielu słów, można
po prostu być.
Dwa
niezmącone tygodnie na farmie gdzie pomimo upału praca nie sprawia wielkiej
trudności. Pomaga się wyciszyć i posłuchać własnego wnętrza. Gdzie po zmroku
widać tylko usiane gwiazdami niebo i słychać szelest nocnych żyjątek. Gdzie
natura zdaje się być bliżej a życie zdaje się być… no właśnie…po prostu życiem.
Po co tu jesteśmy? Po co tniemy bambusy, kopiemy i przesiewamy glinę,
przybijamy gwoździe i stawiamy ściany zamiast leżeć na wybrzeżu? Nie wiem… ale
brzmi dobrze..
Pozdrawiamy Was serdecznie. Niech moc będzie z Wami i do usłyszenia wkrótce.
|
Zatrzymaliśmy się na nocleg |
|
Okno na świat w krainie wina |
|
W drodze do Mount of oak |
|
Mijane miasteczka |
|
Wąskie drogi w miasteczkach to nie lada przeprawa |
|
Na farmie przywitał nas Siku |
|
Zakątki farmy |
|
Futrzaki |
|
Razem z Barbarą mieszają glinę ze słomą |
|
Nakładają ją na bambusy na dachu |
|
Przesiewamy glinę |
|
Na farmie u Paula i Martine, reanimacja mojego djembe |
|
Martine z Michałem w krainie instrumentów dętych |
|
Nazywają go gadającym bębnem |
|
Plantacja orzecha |
|
Pomoc kuchenna |
|
Urocza Emma |
|
Goofy |
|
Sąsiadka |
|
taniec w glinie |
|
budowa ścian |
So greate :)
OdpowiedzUsuńAdam, super że Ci się podoba i że śledzisz naszą podróż. Pozdrawiamy ! :-)
OdpowiedzUsuń