czwartek, 21 sierpnia 2014

Tribojam


Muzyka, uśmiech, miłość, akceptacja, natura, … to pierwsze skojarzenia z festiwalu Tribojam. To tutaj czas zatrzymał się na dwa tygodnie. Mała farma, która w ciągu tygodnia zmieniła się w festiwalowe miasteczko. Czas przygotowań wprowadził nas w rodzinny nastrój. Około 30 osób z różnych części Europy stawiało drewniane konstrukcje, budowało ekologiczne toalety, bar, sklep, scenę, umywalki, kącik dla dzieci i inne, by przygotować  farmę  na przyjazd uczestników. Nie byli zwykłymi uczestnikami, każdy tworzył to magiczne miejsce. Dwugodzinne zmiany przy wspólnym gotowaniu, sprzątaniu, pomaganiu oraz nocnym muzykowaniu stworzyły poczucie więzi, przynależności i rodzinnej atmosfery. Kolejny tydzień zbliżył nas do siebie na tyle by móc otworzyć swoje serce, dzielić się życiem, czerpać z doświadczeń i przeżyć. Około 100 osób, każdy tak bardzo kolorowy, inny, utalentowany i piękny. Dzień wypełniony był warsztatami, wykładami oraz objadaniem się wegańskim jedzeniem, każdego dnia przyrządzanym przez inną ekipę. Po zmroku wychodziliśmy na scenę, by bębnić, trąbić i śpiewać. Każdy był artystą.
Różnorodność języków, kultur, wyznań i poglądów. Łączyło nas jedno, wzajemny szacunek, miłość do drugiego człowieka i otaczającego nas świata.
Po raz pierwszy podczas podróży byliśmy w miejscu gdzie świat widzialny w namacalny sposób mieszał się z niewidzialnym, gdzie duchowość była odczuwalna a otwartość ludzi na obecność sił nadprzyrodzonych tak wielka. Niektórzy świadomi, niektórzy nie. Gdzie praktyki szamańskie, medytacja i tantra przeplatały się każdego dnia.  
                Spotkaliśmy organizatora festiwalu 2 tygodnie wcześniej, przedstawiono nas sobie. Zapragnęliśmy pojechać na jego farmę i pomóc w przygotowaniach, dzięki czemu ominęła nas opłata i jeszcze bardziej mogliśmy zżyć się z ludźmi. Potrzebowali elektryka, mając nadzieję i wierząc że jakiś się zjawi. Oto i on ! Michał, specjalista od prądu i ja w roli dzielnego pomocnika przy rozwijaniu kabli i mocowaniu lampek. Oprócz światła zbudowaliśmy konstrukcję na umywalki, solidna robota, przynajmniej tak nam mówiono. To nie był przypadek. Mieliśmy tam być nie tylko ze względu na światło i wodę  ale coś znacznie ważniejszego.
               Nie planowaliśmy tego, tak wyszło. Pojawiły się rozmowy dotyczące niepokoju związanego z szamańskimi praktykami. Nie tylko prywatne ale również na forum, podczas otwartego spotkania z „uzdrowicielem”.
Nie przekonywaliśmy, nie  krytykowaliśmy, dzieliliśmy się tylko naszym doświadczeniem i obawami. Ostrzegaliśmy przed otwartością na niewiadome praktyki, zadawaliśmy pytania, które dla obecnego „szamana, uzdrowiciela” wydawały się być niewygodne.
Staraliśmy się uczulić by nie ufać ślepo samozwańczym guru i fałszywym nauczycielom, by patrzeć na owoce ich działań oraz źródło pochodzenia ich mocy. W tym przypadku na owoce nie musieliśmy długo czekać, „uzdrowiciel” przekroczył granice, przyniósł chaos i strach, wyjechał przed zakończeniem festiwalu. Jak zyskał wielu zwolenników i stał się godnym zaufania ”nauczycielem”, tak wielu również zranił.
Patrząc na chaos duchowości i nie zawsze, moim zdaniem, czystą moc którą się posługiwał, jedyne co mogłam zrobić to opowiedzieć o mocy która towarzyszy nam od początku podróży i nie tylko. Która daje nam siłę w trudnych chwilach, radość, chęć zmian i patrzenie na życie w szerszym wymiarze. O prostej ewangelii , która przez swoją „prostotę” odrzucana jest przez tak wielu, a imię Jezus nie wzrusza. Czy „uzdrowiciel” się z tym zgadzał? Nie wiem, nic nie odpowiedział. Każdy ma swoje wierzenia i ich moc uważa za najwłaściwszą. Kiedyś wszyscy dowiemy się gdzie była prawda.
Czy daliśmy niektórym do myślenia i zastanowienia się na jaką duchowość się otwierają? Niektórym na pewno, reszta już nie w naszych rękach.
Piękny czas, cudowni ludzie, na długo pozostaną w naszych sercach.

Pozdrawiamy Was serdecznie, niech dobra moc będzie z Wami.

Michael, organizator

Przygotowania

Budowa dachu

Siesta

Chris

Niektórzy czuli się jak w Eden



Aiko i Whysing



Angel walk
Free shop

 Charlie i Indie, nadworni kuchmistrze
Wspólne gotowanie
Jam session

Zrobiliśmy bańki. Dzięki Kasia i Antek za prezent

Nie tylko dzieci miały radoche


Dzieliliśmy działkę z rodziną osiołków, sztuk 4. Tutaj Arhiiris i jego przybrany tata





Chyba jakaś drama, do tej pory nie wiem o co w niej chodziło


Frederico


Fern
Pląsające szaleństwo ostatniego dnia