Na wstępie wyjaśnię że blog powstaje z kilkumiesięcznym opóźnieniem, wszystko zaczęło się na przełomie 2012 i 2013 roku. Możemy przyjąć styczeń 2013. Początek pięknej przyjaźni.
A było to tak...
Nasze spotkanie to z pewnością nie był przypadek... musieliśmy
na siebie trafić. Tak samo
radośnie i optymistycznie kroczymy z miłością do świata i jego mieszkańców
przez życie. Urodziliśmy się w tym samym miejscu, choć ja cztery
lata wcześniej... Dorastaliśmy oddaleni od siebie zaledwie o 24 minuty
drogi, Michał w Słupcy, ja w Witkowie w województwie wielkopolskim. Lato spędzaliśmy nad tym samym jeziorem, choć po jego dwóch innych stronach. Spotkaliśmy się po latach, doświadczeni przez życie w różnoraki sposób,
w kanciapie przy Burakowskiej w Warszawie, gotując posiłki dla potrzebujących w
ramach Food Not Bombs (Jedzenie Zamiast Bomb). Spotykaliśmy się często, czy w kanciapie, czy też
wyjeżdżając na wolontariat do schroniska. Biegaliśmy
po lesie z psami, skąpani w słońcu, z trzeszczącym pod butami
śniegiem, nie przeszkadzał mróz. A było to tak...
Po trzech miesiącach przyjaźni narodziła się miłość i pierwsza mini wyprawa do Berlina by poznać tajniki wielkich baniek mydlanych, ale do tego może jeszcze kiedyś wrócimy w kolejnych wpisach. Przy okazji dziękuję Kasi i Antkowi za ten wspólny wyjazd, bez Was nie bylibyśmy w tym miejscu w którym jesteśmy teraz. W drodze powrotnej zaczęliśmy rozmawiać o podróży i tutaj właśnie narodził się pomysł aby zrealizować wspólnie nasze życiowe marzenia, a mianowicie wyjechać, aby pomagać ludziom i sobie, bo nic nie daje nam takiej przyjemności w życiu jak bycie potrzebnym i pomocnym dla innych. Jeszcze dokładnie nie wiemy dokąd ale wiemy już w jaki sposób. W 99% będzie to Afryka i jej zachodnie wybrzeże. Liczymy na to, że Bóg nas poprowadzi i im bliżej wyjazdu tym plan nabierze barw. Chcemy pojechać zrobionym przez siebie kamperem, w sensie dużym busem przerobionym na nasze potrzeby.
I tak marzenia skrywane głęboko w sercu w każdym z nas połączyły się w jedno. I co dalej...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz