wtorek, 17 maja 2016

Sierociniec w Kenii

Grace biegnie, by pierwsza przywitać nas tuż przy bramie. Okrzyk radości, wyciągnięte ręce i wielki uścisk na dzień dobry dodaje mi skrzydeł. Jej umysł nie pracuje jak u typowej czternastolatki, bardziej przypomina kilkuletnie dziecko. Jej serce natomiast jest wielkie jak świat, a miłością, prostotą i uśmiechem rozpuszcza najtwardsze nawet lodowce ludzkiego, dorosłego serca. Kto podzieli się z Jackiem?, pytam dzieci idąc z nimi na ryby. Mam sześć pociech, każda, oprócz Jacka, ma kilka groszy na cukierka. Niektóre mają dziesięć, inne dwadzieścia szylingów. Grace, mając trzy monety o najmniejszych, jedno szylingowych nominałach, bez zastanowienia wręcza Jackowi jedną. Przytulam ją i bez słowa idziemy przed siebie. Próbuję ukryć wzruszenie. Udaje mi się. Przy tej małej istocie o wielkim sercu, wielu mogłoby nauczyć się prostych, życiowych lekcji hojności. Docieramy do wioski nad jeziorem. Siadamy na murowanym pomoście. Chłopcy wyciągają rośliny, znajdują zdechłą, śmierdzącą rybę. Podchodzi mężczyzna i pyta, czy nie chcę popłynąć łodzią. Taka turystyczna, tutejsza atrakcja jeziora Victoria. Nie, mówię. Dlaczego?, pyta zaskoczony rybak. Nie mam tyle pieniędzy, jest nas siódemka, odpowiadam wskazując na dzieci. Sytuacja powtarza się jeszcze kilka razy. Nie tłumaczę już dlaczego, nie chce mi się. Ku mojemu zaskoczeniu, pod koniec dnia podchodzi rybak i mówi: Płynie ze mną jedna pani z dzieckiem, mogę zabrać ciebie za darmo. Jeśli zabierasz mnie, to i szóstkę moich dzieci, odpowiadam. Po chwili wraca i mówi: wskakujcie!. Teraz mam już siódemkę, mówię wskazując na kolejnego, który właśnie dołączył do naszej wesołej gromadki. Nie wiem, kto za nas zapłacił, ale było super. Idziemy na spacer?, słyszę od rana. Najpierw obowiązki, potem spacer, mówię. Robert to chłopiec żądny przygód. Ciężko mu wysiedzieć w domu. Chce na spacer, na ryby, gdziekolwiek. W niedzielę zabieram go i kilkoro innych na plażę rybaków. Od jednego z nich, malec dostaje kłębek splątanych sieci i haczyków. Szybko montuje wędkę z kawałka patyka i od tej pory ryby to jedyny cel jego dnia. Robert niczym kot ma swoje ścieżki. Zawsze pierwszy kroczy dumnie z wędką na ramieniu. Pokochałam go, jego indywidualność i sporadyczne fochy, jego radość z wędkowania i chęć wędrówki nowymi drogami. Podczas jednej z naszych wędkarskich wypadów spotykamy stado hipopotamów. Szczęśliwa rodzinka wyleguje się w wodzie, kilkanaście metrów od brzegu. Nie przeszkadza im hałas oraz przepływające blisko łodzie. Jezioro Victoria – piękne, ogromne i pełne wielkich stworzeń. Frederick to roześmiany, bystry i piękny chłopiec. Nie da się go nie lubić. Nie da się go nie zauważyć. Ma brata Johanesa. To dzięki niemu może teraz biegać, uczyć się, grać i dokazywać. To Johanes okrył go swoim ciałem podczas bolesnego, okrutnego i nieludzkiego wypadku wiele lat temu. Chciano ich skatować, nie wiem dlaczego. Johanes, chroniąc dwóch młodszych braci, przyjął wszystko na siebie. Oni wyszli z tego cało, a Johanes? Jego głowa doznała ciężkiego urazu. Już nigdy nie był taki sam. Serce radosne, ciało nastolatka, ale głowa nie pracuje jak u reszty rówieśników. Michał go kocha. Spędzają razem wiele czasu. Johanes pomaga mu budować anteny i z ciekawością uczestniczy w śledzeniu sygnałów kosmicznych stacji. Ma niezwykłe poczucie humoru i zawsze wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Niedziela wieczór, wpadam do kuchni. Dzieciaki kroją warzywa. Mniejsze segregują, starsze szatkują. Chłopcy gotują ugali, tradycyjną kukurydzianą kenijską potrawę. Dzisiaj nie ma kucharek, w niedziele gotują sami. Po kolacji umyją podłogę, pozmywają naczynia. Rankiem wstaną i posprzątają teren, niektóre pozamiatają, inne umyją toalety, zrobią pranie. Afrykańskie dzieci są bardzo samodzielne, obowiązki domowe przejmują szybciej niż te, znane mi z Europy. Czasami z przerażeniem patrzę na nóż w ręku dzieciaka. Bez powodu, świetnie sobie radzą. Michał przeprowadza lekcje krótkofalarstwa. Wprowadza maluchy w podstawy teorii. Uczą się alfabetu morsa, oglądają filmy o stacjach kosmicznych, budują anteny, łączą się ze światem. Patrzę na nich i sama nie wiem kto ma większą radochę. Nowy nauczyciel, czy mali uczniowie. Gdy w grę wchodzi torba gum do żucia, odpowiedź jest prosta. Słodka nagroda w konkursie odczytywania sygnałów morsa, angażuje nawet najbardziej oporne i niezainteresowane wakacyjną wiedzą dzieci. Polska czy Afryka, wszystkie dzieci nasze są i wszystkie tak samo kochają słodycze. Są wakacje, więc dzieciaki mają dużo wolnego. Niektóre pojechały do krewnych, te, które nie mają nikogo, zostały w domu. Sierociniec to ich dom. Jedyny jaki znają. Czy są szczęśliwe? Patrząc na ich roześmiane buzie i pełne brzuszki myślę, że tak. W dniu rozpoczęcia roku szkolnego wszystko się zmieni. Budynki zapełnią się po brzegi. Przybędą mieszkańcy domu i uczniowie uczęszczający do tutejszych szkół. Pięćdziesięcioosobowa grupa wakacyjnych mieszkańców zmieni się w trzystuosobową grupę uczniów. Od wczesnych godzin porannych, po późne godziny wieczorne budynki szkolne zapełnią się dzieciakami i dorastającą, kenijską, żądną wiedzy młodzieżą. Nie tylko dzieciaki mają pełne ręce roboty. My również wpadamy w wir pracy. Nasz dwutygodniowy, nieplanowany pobyt przedłuża się do miesiąca. Ale o to chodzi. Chcemy być tam, gdzie jesteśmy najbardziej potrzebni. Wraz z grupą kanadyjskich misjonarzy oraz założycielką ośrodka Dr Hazel, zwaną tutaj Mamą Victory, pakujemy ręce we wszystko, co się da. Cerujemy ubrania, dopasowujemy i zamawiamy dzieciakom nowe buty do szkoły, tworzymy nową bibliotekę, instalujemy w klasach wentylatory i pomagamy przy kręceniu filmów z podziękowaniem dla ludzi dobrego i hojnego serca z Kanady. Siedzę pod prysznicem do momentu, aż zaparuje cała łazienka. Wieczorem z kubkiem gorącej herbaty zalegam w wygodnej kanapie w naszym małym, żółtym saloniku. Sypialnia ma bardzo duże łóżko, szafę z lustrem i klimatyzację. Swoja toaleta i bieżąca ciepła woda to rarytas, który sprawia mi więcej radości niż się spodziewałam. Po dwóch latach życia w busie wymienione szczegóły to absolutne szczęście. To luksus, którego nie zauważałam i nie doceniałam, mieszkając w Polsce. Jesteśmy wyjątkowo bogatym narodem. Każdy z nas. Mamy więcej, niż nam się wydaje. Czasami tylko musimy coś stracić, by móc docenić bogactwo otaczającego nas świata. Toaleta, bieżąca woda, wygodne łóżko, kanapa, prąd – to przywileje, których niektórzy nigdy nie zaznają. Nie mamy powodów do smutku, ja na pewno nie. Chcę się cieszyć i doceniać każdą chwilę, każdy moment, każdą poznaną osobę, każde nowe wyzwanie. Czas ruszyć dalej. Każde pożegnanie to nowy początek. W małym busiku zwanym matatu leci muzyka reagge, za oknem przesuwa się piękny, górzysty kenijski krajobraz, w oddali widać stado pasących się spokojnie zebr. Dwa tygodnie temu minęła druga rocznica opuszczenia przez nas naszej ojczyzny. W najpiękniejszych snach nie spodziewałam się takiej wyprawy, tylu przejechanych krajów, tylu poznanych ludzi, tylu wysłuchanych historii, tylu wzruszeń i radości. Nie zawsze było łatwo, ale nie zawsze łatwo znaczy dobrze. Bóg jest dobry, i to mi wystarcza.






Z Wiolką na ryby






Enock


Frederick

Lorna

Set

Johanes

Robert

Grace




Mercy

Queen


Navil i Brandon


Babcia Grace, wdowa, każdego dnia przychodzi na posiłek

Budują antenę


Nocne nasłuchiwania z kosmosu


Próba łączenia ze wszechświatem


Na jeziorze Victoria






2 komentarze:

  1. Wspaniale czyta mi się Wasze przygody. Tym bardziej, że od zawsze marzyłam i marzę o tym, by zostawić wszystko i po prostu wyjechać. Coraz trudniej mi usiedzieć w miejscu.. A Afryka strasznie mnie fascynuje. Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Martyna, cieszymy sie że czytasz nasze zapiski. Cóż...nigdy nie jest za późno by chwycić marzenia...chociaż na chwilę. Życie jest zbyt krótkie by nie spróbować. Afryka jest pełna kontrastów, tak jak piszesz- fascynuje, czasami wzrusza , ale równie często irytuje. Może własnie ta mieszanka i nieprzewidywalność jest taka ciekawa. Życzymy Ci wszystkiego dobrego, spełnienia marzeń i życia z którego będziesz zadowolona. Pozdrawiamy serdecznie i być może do zobaczenia.

      Usuń